Strefa komfortu, czyli w największym skrócie miejsce w
którym jest nam dobrze, rzeczy, które są nam doskonale znane, nie lubimy z niej
wychodzić, bo się boimy. Co ta psychologiczna definicja ma wspólnego z muzyką?
Moim zdaniem bardzo dużo.
W pewnym momencie życia wybieramy sobie jakieś grono
zespołów, piosenek, które nam odpowiadają, przeważnie związanych z jednym
gatunkiem muzyki. Tak bardzo jesteśmy
przywiązani do naszego muzycznego świata, że nie chcemy widzieć nic poza tym,
przez co omija nas wiele ciekawych rzeczy.
Strefa muzycznego komfortu dotyczy w dużej mierze fanatyków
jednego zespołu, albo inaczej fragmentu. Przykład? Fani Pink Floyd, którzy nie
uznają dokonań zespołu po odejściu Rogera Watersa, lub płyt Genesis bez Petera
Gabriela.
Co ciekawe do naszej strefy muzycznego komfortu dostosowują
się inni, kto z nas nie usłyszał po pytaniu „Możesz polecić mi jakąś muzykę?”,
„A jaką muzykę lubisz?”. I tak koło się zamyka, my pozostajemy we własnych
klimatach, a osoba polecająca jest zadowolona, że nam się podoba.
Przez takie strefy muzycznego komfortu jesteśmy skazani na
kopie albumów z przeszłości. Weźmy na
warsztat zespół Feel, którego albumy są niezwykle do siebie podobne (znamienne
jest to, że są po prostu ponumerowane, ale nie porównujmy polskiego zespołu do
Led Zeppelin), generalnie takie schematy są zarezerwowane dla nurtu Pop.
Niemniej jest kilka przykładów, kiedy muzycy wyszli ze swojej strefy komfortu.
Pierwszy przykład to „Czerwony Album” zespołu Coma, w którym
muzycy odeszli od mrocznych klimatów znanych z poprzednich płyt, przez co wielu
fanów odwróciło się od grupy. Drugim, pozytywnym przykładem jest płyta „39-89”
L.U.C, na której nie słyszymy ani jednego słowa rapera, album doskonały, honorowany
Paszportem Polityki.
Jak widać wyjście z własnej strefy komfortu może być
opłacalne. Ja dzięki takim działaniom poznałem m.in. wymieniony wcześniej „39-89”
i „Tylko dla dorosłych” O.S.T.R. Zapraszam zatem wszystkich, aby spróbowali
posłuchać muzyki, która jest całkiem inna od tej słuchanej na co dzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz